„Zaczynamy mieć stadion, który dorównuje naszemu klubowi”: Kibice mili uwiedzeni transformacją Allianz Riviera, mniej zadowoleni z pokonanego przez Benficę stadionu Gym

Powrót do domu. I to jaki! Odnowiony, spersonalizowany i w stylu Océnic. Dom o nazwie Allianz Riviera, gdzie Guillaume Magnan spotyka się ze swoją ukochaną Gym na wieczór o słodkim, europejskim charakterze.
W tę środę wieczorem, podobnie jak tysiące innych kibiców Red and Black, ten mieszkaniec Nicei „wychodźca” z Essonne dopingował OGC Nice w meczu z Benficą Lizbona. „Na papierze to wielka drużyna” – powrót do formy dla Aiglons w przedpokoju Ligi Mistrzów. „Ale jeśli w to nie uwierzymy, nie przyjedziemy” – uśmiecha się Guillaume.
W tym przedsionku raju trzydziestolatek zaprosił swoją żonę Cindy i ich małych przyjaciół, Lunę i Ethana, na ich wielki debiut na stadionie. I wystrój przypadł mu do gustu. Plandeki XXL, freski przedstawiające Niceę i jej flagowy klub, czerwone kolumny w stylu Nissarta… w przededniu 12. rocznicy istnienia Allianz przeszedł metamorfozę. „Stadion jest przepiękny! Wreszcie jest osobisty. Tworzy tożsamość. Poczujemy się bardziej jak w domu”.
W lepszym betonie zbrojonymPatrick Barbeti zna ten stadion jak własną kieszeń. W wieku 65 lat gra w klubie Gym od dobrych pół wieku. „Dopóki będę mógł chodzić, będę przychodził na stadion!” I aktywnie przyczynia się do jego zapełniania. Jego żona, wnuk, kuzyni z Madrytu… Emeryt przyprowadził małą grupę około dziesięciu kibiców z trzech pokoleń.
Wciąż wspominał finał zeszłego sezonu (6:0, świetny występ przeciwko Brestowi), mając przed sobą trzecią rundę eliminacji Ligi Mistrzów. „To było niezwykłe” – wzdryga się Patrick. „Właśnie dlatego przychodzimy na stadion! Kiedy widzę ludzi oglądających mecz w telewizji, robi mi się smutno”.
Patrick Barbeti przyszedł zobaczyć nowy stadion Allianz na poniedziałkowy trening. „To piękny stadion. Ale był dość betonowy, brakowało mu jakiejkolwiek personalizacji. Ten jest świetny, jest piękny!”
A co z tą redukcją pojemności z 34 000 do 27 000 kibiców? „Jestem za” – mówi Patrick Barbeti, zagorzały zwolennik karnetów. Nie jest jedyny. Baner „Issa Nissa” na trzecim pierścieniu stadionu podbija serca kibiców. Tym razem nie ma poczucia pustki. Z wyjątkiem trybuny dla gości, która jest zamknięta po wprowadzeniu zakazu podróży przez UEFA.
Strategia klubu mająca na celu pobudzenie apetytu kibiców i antidotum na syndrom „stadionu, który wygląda na pusty w telewizji ”, jak twierdzi Guillaume Magnan. Czy później otworzą go szeroko na mecze z Paryżem lub OM? Na tym etapie odpowiedź brzmi: nie.
W tę środę wieczorem Allianz Riviera powróciła do szkoły przy dźwiękach „Je monte au stade” i „Nissa la bella” zespołu Nux Vomica. Siła przyzwyczajenia. To samo dotyczy orła Mèfi, uwiecznionego na murach i powiększonego przez gigantyczny tifo, który Populaire Sud rozstawił za pomocą bomb dymnych. W tym meczu Orłów, Vitoria, alter ego Mèfiego w Benfice, spotyka się z wyzwiskami.
„Atmosfera wciąż jest. Kolejki też, ale taka jest gra” – śmieje się 37-letnia Alexandra Llados przed stoiskiem z jedzeniem. Ta stała bywalczyni zabrała swoją kuzynkę Julianę na swój pierwszy mecz. Z zadowoleniem przyjmuje czerwono-czarną metamorfozę stadionu. „Czujemy się jeszcze bardziej jak w domu. Nigdy nie odnajdziemy atmosfery Raya z Pasterzem na drzewie, ale zaczynamy mieć stadion godny naszego klubu. Teraz to od nich zależy, czy zagrają!”
I tu właśnie tkwi problem. Na zupełnie nowym boisku, niczym stół bilardowy, Gym miał problemy z rozpaleniem stadionu. Pop Sud zdecydowanie grał na europejskim poziomie, podwajając decybele po dwóch uderzeniach portugalskiej klimatyzacji . Za mało.
Allianz Riviera jest również gotowy na Europę. Usłyszenie tam kultowego hymnu Ligi Mistrzów zabrzmi tam za dwa tygodnie, będzie wymagało nie lada wyczynu. Komentator kończy jednak, przypominając: „Piłka nożna składa się z wyczynów”.
Var-Matin